3 sty 2017

Piętnaście






"Nie dbam o większości spraw, które męczą mnie
nie dbaj o to, za ile, tylko, jak witasz dzień
Przestań, ciągle myślę tylko o tym, co jest złe
Praca, dom, pismo, sąd, wszystko to zabiera tlen.."





Minęło kilka dni pogodziłam się z tym co się wydarzyło w moim życiu...taki los...co zrobisz? NIC. Nie pozostało mi nic innego jak poukładać sobie wszystko na nowo. Tośka bardzo mi w tym pomógł. Pocieszał, rozśmieszał. Dowiedziałam się kim jest nowy kolega..nazywa się Dick Kooy..Powiem wam, że nie jest traki najgorszy...chociaż ja tam wole starą ekipę...i chłopaki chyba też..Ale na temat..Kooy pojechał na zgrupowanie....Zostałam ja Guma Tośka i Wiśnia. Siedzieliśmy pewnego wieczoru w mieszkaniu Tośki piliśmy wino i obgadywaliśmy pewne osoby...Tak, a podobno tylko baby tak mają...
-Ale widzieliście jakie on ma grube nogi?-komentował Rouzier oglądając Top Model...
-A ta cała Gabi mam małe cycki..-Dodał swoje 3 grosze wiśnia..
-A mi to wszystko jedno.-podsumowałam
-Mi też.-przytaknął Guma-W ogóle mogę wiedzieć po co my to oglądamy?-zapytał
-Żeby się dowartościować.-powiedział Antonin
-Taak Antoś..w twoim przypadku nabawić się kompleksów..-zażartowałam
-pfff..-fuknął Bosz...z nim jak z małym dzieckiem...dosłownie...-Lilusiu...musisz mi pomóc..-powiedział
-Jeśli chodzi o udawanie twojej girl to nie ma mowy...-powiedziałam i dolałam sobie wina.
-Ale ty musisz mi pomóc..
-Ja nic nie muszę...ja mogę..-trafnie zauważyłam..-ale nie chce..-dodałam 
-Lilka...weź mu pomóż...-wstawił się za nim Zagumny..
-No własnie..nie bądź taką przyjaciółką!-zawołał Wiśnia...
-OO o mam pomysł to będzie takie zadośćuczynienie za sznurowadła!-zaczął się śmiać 
-Ja już o tym zapomniałam...-machnęłam ręką..ale przypominając sobie ten widok zaczęłam się śmiać..
-A ty co się ryjesz? To wcale nie było śmieszne..-powiedział Antek
-Było..-powiedział Wiśnia
-Nie było!
-Było!
-Nie było!
-Cisza dzieciaczki, cisza!-zareagował Zagumny- Wracając do tematu uważam, że to bardzo dobry pomysł. Lilciu nic ci się nie stanie jak kilka dni poudajesz jego dziewczynę. Przecież Cię niczym nie zarazi.-uśmiechnął się.
-Eeej czemu wy cały czas mnie obrażacie?-zasmucił się Antoś
-To tak z miłości.-podsumował
-Ale ja nie mogę!-zaprzeczyłam-Pamiętacie, że już kiedyś próbowałam mu pomóc?- przypomniałam
-No troszkę wam nie pykło.- skrzywił się Wiśnia- Ale przecież teraz może być inaczej.-powiedział
-Ale nie musi.-zaprotestowałam.- bardzo lubię twoją mamę Tośka i nie chce jej oszukiwać..-wytłumaczyłam
-Ale to nie będzie kłamstwo...tylko trochę zatajenie prawdy..-przekonywał mnie Rouzier
-Nie jestem do tego przekonana...-broniłam się
- Oj no Lilka co ci szkodzi?-zapytał Guma 
-Przecież nie masz nic do stracenia!-nakłaniał mnie Wiśnia
-Oooh no dobra...będę się przez was smażyła w piekle..-powiedziałam i wypiłam resztę wina 
-Kocham Cię Lilciu!!-zawołał Antek i cmoknął mnie w policzek.

Resztę wieczoru spędziliśmy we trójkę. Paweł poszedł do domu do żony i dzieci, a my oglądaliśmy kolejne seriale. Nic ciekawego nie było w telewizji i niepostrzeżenie usnęliśmy we trójkę na kanapie.


*************************






17 gru 2015

Kilka słów

Eeeh na samym początku chciałabym przeprosić...nawaliłam..po całośći. :( Wiem że były osoby które czytały tego bloga...może było ich niewiele..ale były :c z czego się bardzo cieszę...nwm czy jeszcze są...ale właśnie dla tych kilku osób chciałabym dokończyć tego bloga...niestety brak weny i strasznie dużo spraw osobistych mi to uniemożliwia...ale korzystając z wolnego czasu...już zabieram się za pisanie...i w ciągu 3 dni powinien pojawić się kolejny rozdział...Jeszcze raz bardzo przepraszam i jeżeli ktoś jeszcze zagląda na mojego bloga proszę o zostawienie komentarza ;/ abym wiedziała ile was w ogóle jest :* eeh nio to ja się zabieram do pisania <33 do zobaczonka :*

19 lut 2015

Czternaście.



Pewnie zaraz spytasz,
czy jest jeszcze jakaś szansa 
Patrzę w twoje spojrzenie 
i wiem co jest szczere 
widzę tam nieporozumienie,
nić która w Tobie pękła
powiem Ci tak:
Chce wyrzucić Cię z mojego serca.
Dlaczego? Zabawie się w proroka 
jak ty czasami, że nic nie wyjdzie, 
że nie będzie drugiej szansy..



Siedziałam zapłakana na ławce w parku.. nadal nie docierało do mnie to co usłyszałam...to wszystko brzmiało jak jedna wielka komedia...co oni sobie wyobrażali? co on sobie wyobrażał...jest dupkiem! Mam ochotę go rozszarpać, wydłubać oczy grr...po prostu brak mi słów mam w sobie taką pustkę i złość.. wielką pustkę po stracie przyjaciółki i chłopaka, z którym wiązałam swą przyszłość...
To jest okropne nie życzę tego nikomu...no super jeszcze zaczął padać deszcz..widzę, że niebo płacze ze mną..
-Doprawdy?- mruknęłam i poprawiałam się na ławce, siedziałam tak kilka minut.. Nagle objęły mnie wielkie i silne ramiona.. doskonale znałam ten uścisk.
-Antoś..-szepnęłam..
-Ciii..Już jest dobrze..nic nie mów..-powiedział przytulając mnie mocniej-wracamy do domu..jesteś cała przemoknięta..-przejął się..i oddał mi swoją bluzę.
Razem udaliśmy się do samochodu przyjaciela..Po kilku minutach byliśmy u mnie w mieszkaniu..
-Z tego wszystkiego zapomniałam o tym kolesiu...gdzie on jest?-zapytałam kiedy siedziałam już przebrana u siebie w sypialni, a Tośka przyniósł mi herbatę.
-Zajął pokój Majki...-powiedział niepewnie..-okazało się, że faktycznie ma tu mieszkać..-podrapał się po głowie..
-Ale ja nie chce z nim mieszkać...ja tu nie chce mieszkać..-powiedziałam i upiłam łyk herbaty..
Usiadł koło mnie i obejmując mnie ramieniem pogłaskał po głowie..
-Eeeh ja wiem mała...jest trudno..ale wszystko się ułoży...-uśmiechnął się lekko..-a póki co..mam pewien pomysł..-zawahała się chwilę.
-Jaki pomysł?-dopytywałam
-No bo w sumie u mnie w mieszkaniu jest jeden wolny pokój.. więc jeśli chcesz to możesz się przeprowadzić do mnie..-dokończył
-W sumie to nwm...muszę się zastanowić..-powiedziałam
-Okey, to ja już będę leciał. Odpocznij..-zaczął się zbierać..-Dobranoc mała!
-Dobranoc wielki!-uśmiechnęłam się...


Antonin wyszedł, zostałam sama...no prawie.. został niechciany gość za ścianą..kim on w ogóle jest? Muszę się dowiedzieć... Kogoś mi przypomina..ale eeh to muszę zostawić na jutro..
W sumie ten pomysł Tośki nie jest taki zły...może być wesoło...a po za tym...jak lokator nie chce się wynieść to ja to zrobię..nie ma mowy, żebym mieszkała z nim pod jednym dachem!


**********************
Wybaczcie, że taki krótki ale obiecuje, że kolejny będzie dłuższy..
No to chyba wracam...tylko pytanie czy ktoś to w ogóle czyta czy piszę dla siebie..?
Pozdrowionka i całuski do następnego już niebawem. :D




16 lut 2015

15 lip 2014

Trzynaście.




Nie żartuję nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło to tak dla zmyłki...Weszliśmy do mieszkania wszystko super cacy, odmalowane, meble poustawiane, posprzątane...a;e gdzie są chłopaki?
-Jest tu kto?-zawołałam.
-Chyba gdzieś ich wywiało.-powiedział Tośka, kiedy nagle za ściany wyskoczył kolorowy jak tęcza jakiś koleś...nie wiem nie znam gościa 
-Kto ty?-zapytał Rouzier
-To ja.-odpowiedział nieznajomy 
-Ale kto?-dopytywałam się
-No ja! Nie widać?-Odpowiedział..popatrzyłam się na niego z politowaniem i skierowałam swój wzrok na przyjaciela.
-Ty za nogi, ja za ręce!-powiedział Antek po polsku
Raz, dwa złapaliśmy ktosia i czym prędzej poczłapaliśmy z nim do łazienki, potem pod prysznic i woda na ful. Po kilku minutach wyło widać już trochę skóry, a po kilkunastu farba zeszła..no nie do końca zostały ubrania w kolorowe paski.
-Teraz możesz iść na paradę równości...-powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać
-Nie no bardzo zabawne...bardzo..A tak się składa, że ja mam tu mieszkać..-natychmiast przestaliśmy się śmiać..i popatrzyliśmy na niego 
-Tu? W łazience?-zapytał Antek..Facepalm w wykonaniu gościa.
-No tutaj, w sensie w tym mieszkaniu.
-No chyba Ci kochanie słoneczko za mocno przygrzało.-zaczęłam go wypychać z mieszkania 
-Lipowa 18.-powiedział, a mnie zamurowało 
-Zaraz..zaraz..ty tu nie możesz mieszkać..-uśmiechnęłam się słodko
-Dlaczego?
-Gdyż iż ponieważ..nie mamy wolnych pokoi! Żegnam!-klasnęłam w dłonie pokazując na drzwi przez które weszła Majka 
-Ooo...źle trafiłam? Ale proszę ja Ciebie..parada równości to nie tutaj..-powiedziała wchodząc do salonu i klepiąc chłopaka po ramieniu. 
-Maja..pan oświadczył iż..-nie dokończyłam 
-Tobie się oświadczył? To super w końcu pozbędę się tego osła Bartmana...a potem do szczęścia jest już bardzo blisko..aa właśnie apropo szczęścia musimy porozmawiać..-spoważniała
-No to chodźmy do mnie do pokoju.-zaproponowałam..I to uczucie...kiedy usiłujesz sobie przypomnieć co złego zrobiłeś...


***********************************************
Czyta to ktoś w ogóle? =(

Zapraszam na mojego bloga fotograficznego oraz jeżeli ktoś posiada floga...
No i mam nadzieję, że ktoś to przeczyta :)




14 cze 2014

Dwunaście








 Bez pukania wparowałam do środka. Tośkę znalazłam w salonie.
-Mój najukochańszy, najcudowniejszy, najmądrzejszy, najprzystojniejszy sąsiedzie jesteś mi potrzebny.-powiedziałam
-A cóż to uroiło się w tej twojej chorej główce?- Zapytał
-Otóż postanowiłam zrobić mały remoncik w mieszkaniu, a ty mi w tym pomożesz!-wstałam z kanapy-także zbieraj dupsko idziemy na zakupy.-poruszyłam zabawnie brwiami. I ruszyłam w stronę drzwi. Antonin coś tam jeszcze marudził, ze leci jego ulubiony serial bla..bla..bla.. Ale i tak nie miał nic do gadania.
Po 10 minutach byliśmy już w sklepie i wybieraliśmy farby. Potem po akcesoria potrzebne do malowania i do domu.!
-Nie było tak źle.-Zaśmiałam się.
-Tak masz rację, ostatni raz się tak bawiłem jak schodziłem po schodach...-powiedział.
-I za o masz w łeb.-moja poważna mina sprawiła, że Rouzier trochę się wystraszył. Dlatego dodałam.-Taki DŻOŁK. Czaisz czacze.?
-Nie.-pokręcił dodatkowo głową.
-Spokojnie ja tez nie.
I w miłej atmosferze wróciliśmy do mojego mieszkania. Te zakupy i pogaduszki z przyjacielem pomogły mi w małym stopniu zapomnieć o problemach związanych ze Zbyszkiem.
-Hmmm..od czego by tu zacząć..-myślałam głośno, kiedy usłyszałam za sobą znajomy głos.
-I, że niby ty..droga pani fizjoterapeutko..masz zamiar robić remont z taką kaleką.?-zapytał...Zagumny wskazując palcem na mojego przyjaciela.
-Eeeej.!-Oburzył się Tośka Na ej odpowiada gej..pomyślałam.
-Nie ejaj mi tu.- zażyczył sobie Guma- Pozostaw to mnie i mojej ekipie...ekipie remontowej.-zawołał, a do mojego mieszkania wparowała cała drużyna ZAKSY. Szczęka mi opadła..po prostu zaniemówiłam, że oni wszyscy się tu zmieścili..
-Wiecie co...ja chyba nie skorzystam...wiecie..chciałabym mieć gdzie mieszkasz..-zaczęłam ich wypychać z mieszkania, ale mi się nie udało..
-Lala spokojnie.-powiedział Wiśnia.-Daj nam tylko drobne wskazówki.
-Grrr...no dobra..tylko robimy po mojemu.- powiedziałam.
-O nie nie kochana..Ty idziesz i bierzesz ze sobą tą pokrakę...-powiedział Guma, krzywiąc się-Wiesz chillout, zakupy te sprawy.!-zaczął nas wypychać z pokoju.
-Zaraz zaraz.-Zawróciłam się.-Już nie chodzi o to, że chcesz zdemolować mi mieszkanie..Paweł..skąd ty znasz takie słowa.?!
-Nie interesuj się..-fuknął.I z powrotem zaczął nas wypychać z mieszkania.-Prawie zapomniałem..-pacną się ręką w czoło.- Chłopaki robimy zrzutę.!-Zawołał i posypała się kasa
-Yyy, a po to.?-zapytałam zdziwiona.
-Żeby Ci się dłużej zeszło.-Ponownie mnie wyganiał.
-Guma.! Daj się chociaż przebrać.-poprosiłam.
-Okey.
Po 5 min byłam już przebrana i gotowa do wyjścia.
-Wyrobicie się do wieczora.?-Zapytałam
-Yyyy...tak jasne..pa.!-Powiedział Witczak i zatrzasnął mi drzwi przed nosem.

Zakupy jak zakupy. Nie obeszło się bez marudzenia Tośki. Dwa razy Go zgubiłam, raz zasnął..czyli standard...zastanawia mnie tylko jedno..JAKIM CUDEM MOŻNA SIĘ ZGUBIĆ W WINDZIE.?!
To pozostanie dla mnie tajemnicą..
-Ja chce do mamy...-zawył Antek, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę
-Serio.?-zapytałam, ale się nie odezwał-Wracamy.-zarządziłam.
-Moje modlitwy zostały wysłuchane.-Ucieszył się.Pozostawiłam to bez komentarza..
Po kilkunastu minutach byliśmy pod naszym blokiem. Wjechaliśmy windą na 5 piętro...I SZOK.

***************************************************************

Także ten...

popytajcie błagam bo nudyyyy...ASK

21 kwi 2014

Jedenaście




Kiedy Cię ujrzałam po raz pierwszy,
Serce powiedziało mi- to Ten.
Ożywiłeś mi życie, bo na zawszę Cię pokochałam
Twe włosy były jak bez
Twe słowa jak piękny sen
O Tobie śnię, przy Tobie drżę 
Bo wiem, że bardzo Kocham Cię...






Siedziałam rozwalona na kanapie w piżamie i roztarganych włosach. Krótko mówiąc jeden wielki nie ogar...jak zawsze...idzie się przyzwyczaić. Postanowiłam zadzwonić do Zbyszka może będzie mógł sobie zrobić wolne..? 
Wykręcam dobrze mi znany numer i czekam aż odbierze telefon.
-Hej kotku!- Wita się wesoło 
-Hej misiek!-odpowiadam-Wpadłam na taki pomysł, żebyś może wpadł do mnie na kilka dni...-powiedziałam i czekałam na reakcję..
-Świetny pomysł..tylko długo u Ciebie nie nabawię, bo zaraz sezon reprezentacyjny..i musimy obgadać sprawę świąt -powiedział
-Dobre i te kilka dni.-Stwierdziłam 
-No to spodziewaj się mnie wieczorem!-powiedział i zaśmiał się
-Super!-usiadłam na kanapie-To do wieczorka?-zapytałam 
-Tak..Pa kotku..-pożegnał się 
-Paa..-rozłączyłam się i wstałam z zamiarem ogarnięcia siebie i mieszkania. Majkę gdzieś wcięło..mówiła, że musi znaleźć pracę czy coś.. Po dwóch godzinach mieszkanie lśniło, ja wzięłam prysznic i ubrałam się.
Postanowiłam wyjść na jakieś zakupy, a potem zrobić obiad.

Ja powiedziałam, tak też zrobiłam i po godzinie byłam z powrotem w domu i brałam się za gotowanie obiadu. Postawiłam na ulubione danie Zbyszka czyli risotto z kurczakiem i warzywami.
Lecz zanim zabrałam się do pracy zadzwoniłam do Majki bo długo już jej nie było.

-Och...och Pani Maja raczyła odebrać!-zawołałam radośnie na powitanie
-No przepraszam..zajęta byłam..-powiedziała ze skruchą słyszalną na kilometr.
-Wybaczam.
-Radujcie się narody..-zironizowała
-Ale na temat..gdzie jesteś?-zapytałam
-Daleko..załatwiłam sobie pracę!-zawołała wesoło
-Uuu jaką?-zapytałam, nie zwracając uwagi na chamską odzywkę z jej strony
-Dowiesz się w domu..-zaczęła ale jej przerwałam.
-..Tylko wiesz bo Zbyszek do mnie przyjeżdża...
-Nawet on nie popsuje mi humoru..-powiedziała przekonana
-No okey..to za ile będziesz zrobiłam risotto na obiad.
-Hmm..jeszcze trochę mi się zejdzie powinnam być jakoś wieczorem..
-No to pa pa.-cmoknęłam do słuchawki, Majka zrobiła to samo i się rozłączyła.
Nie zdążyłam odłożyć telefonu a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Zbyszka..
-Hej już się za mną stęskniłeś?-zaśmiałam się
-I to bardzo..miałem przyjechać wieczorem prawda?-zapytał
-No tak. Coś się stało?-zapytałam szybko
-Echh...dzwonił trener jeszcze dziś musimy jechać do Spały..przepraszam..-powiedział
-Szkoda...no ale nic się nie stało, odbijemy sobie to następnym razem..powiedziałam, chociaż było mi cholernie smutno że się nie zobaczymy.Ale co zrobisz?
-Przepraszam skarbie, ale to nie moja wina..-kontynuował
-Rozumiem. Czyli święta spędzisz w Spale?-zapytałam
-Na to wygląda, a ty wracasz do domu?-zapytał
-Zobaczę miałam zamiar zaprosić mamę do siebie...-powiedziałam
-Super pomysł..szkoda, że  mnie tam nie będzie..przepraszam ale muszę kończyć..-powiedział i się rozłączył
-Pa pa...-powiedziałam już sama do siebie.


Zjadłam obiad, usiadłam na kanapie. Zbyszek nie przyjedzie przyjedzie, Majka wróci wieczorem. Zaczęłam rozglądać się po mieszkaniu. Pasowałoby trochę tu pozmieniać..Może wykorzystam do tego celu Rouziera?
Nie będę siedzieć cały dzień bezczynnie na kanapie. Złapałam w rękę torbę i telefon, założyłam trampki i ruszyłam w kierunku mieszkania mojego sąsiada.


***************************************************
Przepraszam, że nawaliłam i nie dodawałam żadnych rozdziałów, ale najzwyczajniej nie miałam czasu i wena poszła w las :c i nie jestem pewna czy wróci. Trochę mnie tu nie było ale mam nadzieje, że już wrócę na dobre..po przemyśleniu tego wszystkiego doszłam do wniosku że ten blog miał być całkiem inny...inaczej miały toczyć się losy bohaterów..nie mam pojęcia jak to wszystko sprowadzić na właściwe tory, ale trzymajcie za mnie kciuki..Rozdział miał ukazać się wczoraj, ale zabrakło czasu :/  Mam nadzieje, że się na mnie nie gniewacie i wybaczycie mi tą przerwę. I zostawcie jakiś ślad po sobie jeśli to czytacie.
No to  do następnego, tylko nie wiem kiedy się ukaże :(