14 cze 2014

Dwunaście








 Bez pukania wparowałam do środka. Tośkę znalazłam w salonie.
-Mój najukochańszy, najcudowniejszy, najmądrzejszy, najprzystojniejszy sąsiedzie jesteś mi potrzebny.-powiedziałam
-A cóż to uroiło się w tej twojej chorej główce?- Zapytał
-Otóż postanowiłam zrobić mały remoncik w mieszkaniu, a ty mi w tym pomożesz!-wstałam z kanapy-także zbieraj dupsko idziemy na zakupy.-poruszyłam zabawnie brwiami. I ruszyłam w stronę drzwi. Antonin coś tam jeszcze marudził, ze leci jego ulubiony serial bla..bla..bla.. Ale i tak nie miał nic do gadania.
Po 10 minutach byliśmy już w sklepie i wybieraliśmy farby. Potem po akcesoria potrzebne do malowania i do domu.!
-Nie było tak źle.-Zaśmiałam się.
-Tak masz rację, ostatni raz się tak bawiłem jak schodziłem po schodach...-powiedział.
-I za o masz w łeb.-moja poważna mina sprawiła, że Rouzier trochę się wystraszył. Dlatego dodałam.-Taki DŻOŁK. Czaisz czacze.?
-Nie.-pokręcił dodatkowo głową.
-Spokojnie ja tez nie.
I w miłej atmosferze wróciliśmy do mojego mieszkania. Te zakupy i pogaduszki z przyjacielem pomogły mi w małym stopniu zapomnieć o problemach związanych ze Zbyszkiem.
-Hmmm..od czego by tu zacząć..-myślałam głośno, kiedy usłyszałam za sobą znajomy głos.
-I, że niby ty..droga pani fizjoterapeutko..masz zamiar robić remont z taką kaleką.?-zapytał...Zagumny wskazując palcem na mojego przyjaciela.
-Eeeej.!-Oburzył się Tośka Na ej odpowiada gej..pomyślałam.
-Nie ejaj mi tu.- zażyczył sobie Guma- Pozostaw to mnie i mojej ekipie...ekipie remontowej.-zawołał, a do mojego mieszkania wparowała cała drużyna ZAKSY. Szczęka mi opadła..po prostu zaniemówiłam, że oni wszyscy się tu zmieścili..
-Wiecie co...ja chyba nie skorzystam...wiecie..chciałabym mieć gdzie mieszkasz..-zaczęłam ich wypychać z mieszkania, ale mi się nie udało..
-Lala spokojnie.-powiedział Wiśnia.-Daj nam tylko drobne wskazówki.
-Grrr...no dobra..tylko robimy po mojemu.- powiedziałam.
-O nie nie kochana..Ty idziesz i bierzesz ze sobą tą pokrakę...-powiedział Guma, krzywiąc się-Wiesz chillout, zakupy te sprawy.!-zaczął nas wypychać z pokoju.
-Zaraz zaraz.-Zawróciłam się.-Już nie chodzi o to, że chcesz zdemolować mi mieszkanie..Paweł..skąd ty znasz takie słowa.?!
-Nie interesuj się..-fuknął.I z powrotem zaczął nas wypychać z mieszkania.-Prawie zapomniałem..-pacną się ręką w czoło.- Chłopaki robimy zrzutę.!-Zawołał i posypała się kasa
-Yyy, a po to.?-zapytałam zdziwiona.
-Żeby Ci się dłużej zeszło.-Ponownie mnie wyganiał.
-Guma.! Daj się chociaż przebrać.-poprosiłam.
-Okey.
Po 5 min byłam już przebrana i gotowa do wyjścia.
-Wyrobicie się do wieczora.?-Zapytałam
-Yyyy...tak jasne..pa.!-Powiedział Witczak i zatrzasnął mi drzwi przed nosem.

Zakupy jak zakupy. Nie obeszło się bez marudzenia Tośki. Dwa razy Go zgubiłam, raz zasnął..czyli standard...zastanawia mnie tylko jedno..JAKIM CUDEM MOŻNA SIĘ ZGUBIĆ W WINDZIE.?!
To pozostanie dla mnie tajemnicą..
-Ja chce do mamy...-zawył Antek, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę
-Serio.?-zapytałam, ale się nie odezwał-Wracamy.-zarządziłam.
-Moje modlitwy zostały wysłuchane.-Ucieszył się.Pozostawiłam to bez komentarza..
Po kilkunastu minutach byliśmy pod naszym blokiem. Wjechaliśmy windą na 5 piętro...I SZOK.

***************************************************************

Także ten...

popytajcie błagam bo nudyyyy...ASK